Prezent świąteczny dla Asi, który nie dorówna temu, który dostałam od niej. :D Plan na ten rozdział miałam już dawno, gorzej było z wykonaniem. Jako, że wkręciłam się w Ao no Exorcist posłuchajcie sobie openingów i endingów z tego anime (zakończenie było chujowe).
- Komunizm
pojawił się w Europie w XIX wieku, wtedy jednak był znany pod nazwą socjalizmu
utopijnego. Stworzyli go Karol Marks i Fryderyk Engels. Jako pierwsze państwo,
które przyjęło ten skrajnie lewicowy system społeczno-ekonomiczny była Rosja. –
Profesor Neutrus poprawił okulary ześlizgujące się mu z nosa. Szczerze,
dziwiłam się jak takie małe okularki mieszczą się na jego kartoflowatym nosie.
Był chodzącą kopią Świętego Mikołaja z reklam Coca Coli, jednak dużo grubszy, a
czerwień na jego ubraniach była zastąpiona bielą i złotem. Czasami wyobrażałam
sobie jak się turla zrzucany z Empire State Building prosto do zatoki. Jednak
nawet to już robiło się nudne.
Od dwóch
miesięcy mieszkałam w Ośrodku. Od pierwszego dnia nauki nie sprawiałam żadnych
„problemów wychowawczych”, wkurzanie nauczycieli stało się uciążliwe, a rozmowy
z kolegami z klasy były nurzące. Nie miałam na nic ochotę, mimo, że mieliśmy
już maj, a wiosna była w pełnym rozkwicie.
- Głównymi
zasadami komunizmu są równość wszystkich obywateli i brak jakiejkolwiek
własności prywatnej. Podziały były uważane za przyczynę wszystkich konfliktów,
dlatego ważnymi ideami dla tego systemu są ateizm i internacjonalizm – Neutrus
wyjął wielką chustkę w złote wzory i głośno wydmuchał nos. Nie chciało mi się
nawet z tego śmiać. – Według obliczeń przez ten system i jego władze zginęło
100 milionów ludzi.
Przeszedł po
sali, a na ekranie zmienił się slajd i pokazywał mapę polityczną Ziemi.
Profesor jeszcze raz wydmuchał tubalnie nos i schował chustę do kieszeni w
wielkiej marynarce.
- Teraz
waszym zadaniem będzie nazwać państwa, w których ciągle trwa komunizm –
poprawił okulary i rozejrzał się po klasie. Spośród trzynastu osób, które
chodziły ze mną na Techniki Przywódcze wzrok profesora utkwił we mnie. – Panno
Glimer, proszę wymienić i wskazać na mapie współczesne państwa komunistyczne.
Wstałam i
sięgnęłam po tablet, na którym również pojawiła się mapa Ziemi. Szybko wybrałam
pięć państw komunistycznych na moim tablecie: Kubę, Chiny, Laos, Koreę Północną
i Wietnam.
- Dobrze,
proszę teraz podać pięć planet, na których również możemy zaobserwować podobne
systemy polityczne – nasunął na nos okulary i pociągnął obficie nosem.
Mimowolnie skrzywiłam nos i zwróciłam wzrok na tablet. Miałam na nim wypisane
wszystkie planety Drogi Gwiezdnej. Wybrałam te, które znajdują się w ramieniu
Krzyża i ramieniu Zewnętrznym.
- Są to
Eros, Gitalimas, Prymno, Anhita i... – Nagle w mojej głowie pojawiła się
kompletna pustka. Nie mogłam sobie przypomnieć piątej planety. Cisza w Sali nie
pomagła mi w koncentracji, a wiedziałam, że Neutrus nie da mi spokoju póki nie
powiem poprawnej odpowiedzi.
- Czekamy,
panno Glimer – powiedział profesor znów pociągając nosem. Zaczęłam podejrzewać,
że cały jest wypełniony śluzem, który wysmarkiwał w te chusteczki. Starałam się
wpaść na jakiś pomysł, znałam te planety, ale nie wiedziałam jak…
Nagle drzwi
klasy otworzyły się i do klasy wparował Michael. Był ubrany w swój mundur, a
włosy ulizał w ten okropny sposób jakby wylizał go gigantyczny bokser.
Ekstra,
tylko jego mi tutaj brakowało.
-
Przepraszam, profesorze Neutrus – powiedział pełnym szarmanci głosem co w ogóle
mi do niego nie pasowało. – Dowództwo rozkazało, abym sprowadził uczennicę
Nathalie Glimer do Przewodniczącej.
- Dobrze,
tylko szybko – powiedział po chwili zszokowany Neutrus. Zrozumiałam, że moja
egzekucja została odłożona. Szybko zbiegłam po stopniach i dołączyłam do
Michaela, który ciągle utrzymywał na twarzy poważną minę. Już miałam wyjść za
drzwi, kiedy profesor zagrodził mi ręką wyjście. – Nie myśl, Glimer, że mi się
wywinęłaś. Następnym razem mi się nie wywiniesz.
-
Oczywiście, panie profesorze – powiedziałam znudzona.- Co tylko pan uważa.
Zabrał rękę
i w końcu wyszłam na korytarz w towarzystwie Michaela. Roztrzepał trochę włosy
przez co nie wyglądał już jak zabawka dla psów, a na jego ustach pojawił się
kpiarski uśmiech. Ruszyliśmy powoli korytarzem ku wielkiej kulistej hali.
- Zmieniłaś
się, Nat – powiedział puszczając do mnie oczko. Przewróciłam oczami i dałam mu
lekką sójkę w bok. Zatoczył się kilka kroków i zaczął się śmiać.
- Jednak ty
nie zmieniłeś się ani trochę – powiedziałam zmęczona. – Ten wasz Ośrodek jest
cholernie nudny, nie chce mi się absolutnie nic robić.
- Nie masz
wyobraźni? – zapytał z przekąsem.
- Straciłam
ją w drugim tygodniu. Czuję się tutaj jak w jakimś cholernym psychiatryku,
gdzie łopatą na chama wsadzają ci wiedzą do głowy.
Chwilę na
mnie popatrzył i ruszył na przeciwną ścianę. Ruszyłam zaraz za nim. Przed
przejściem na drugą stronę usłyszałam cichy szept.
- Teraz
czeka cię rozrywka.
***
- Witaj, Nat
– powiedziała rozpromieniona J. Szybko złapała mnie w objęcia zsuwając swoją
opaskę. – Dawno Cię nie widziałam, chyba stałaś się nową osobą, co nie?
- Tak,
zanudzonym na śmierć mopsem bez aspiracji – mruknęłam, kiedy nie zostałam
prawie uduszona tym niedźwiedzim uściskiem.
- Oj, nie
przesadzaj – powiedziała zdawkowym tonem puszczając mnie. Poprawiła opaskę i
przywołała kilku swoich podkomendnych wydając im rozkazy. Jeden podał jej coś,
co przypominało tubę do przechowywania prac. Odwróciła się potem do swoich
pracowników. – Możecie już iść.
Sługusy
odeszli, a J ruchem wskazała nam, gdzie mamy iść. Ruszyliśmy ku jej gabinetowi,
tak jak ostatnio. Jednak tym razem ściany ze szkła były z błyszczącego, jasnego
metalu. Gestem zaprosiła mnie i Michela. Spojrzałam na chłopaka, jednak ten nie
tracił pewności. Przeszłam przez drzwi i usiadłam na kanapie.
- Michael, wiesz,
po co was tu sprowadziłam – powiedziała poważnym tonem J. – Mamy nową Zagubioną.
W pokoju
nagle zrobiło się ciemno, a na ścianie naprzeciwko nas pojawił się obraz niczym
z projektora. Na ścianie pojawiło się zdjęcie siedmioletniej dziewczynki, szczerzącej
się do aparatu. Miała krótkie blond włosy i była ubrana w białą sukienkę.
- To Annie
Myslovitz, na zdjęciu jeszcze w Norwegii. Teraz ma 24 lata i mieszka w Stanach,
jednak od jej przylotu pięć lat temu jej ślad nam zniknął. Wiemy, że ukrywa się
przed nami, jednak jej przysposobieni rodzice nie powiedzieli jej nic na temat sharinem. Dzisiaj wieczorem wyruszycie
na jej poszukiwanie, dostaniecie odpowiedni sprzęt i fundusze. – J spojrzała
przeciągle na Michaela. Chłopak pochwycił jej spojrzenie. – Tak jak widziałam
wcześniej, nic jej nie powiedziałeś.
- Halo,
jestem tutaj – warknęłam. – Wytłumaczy mi ktoś o co tu chodzi?
- Michael
jakiś czas temu wytłumaczył ci, czym się zajmuje – powiedziała J podchodząc do
swojego biurka. – Trybunał podjął decyzję, że również zostaniesz Poszukiwaczem.
Wiem, że może ci się to nie spodobać, jednak nie można już tego zmienić.
Decyzja zapadła, tylko w tym zawodzie wykorzystasz swoje predyspozycje w
odpowiednim stopniu bez zagrożenia dla twojego życia. Musisz zrozumieć, że
jesteś dla nas wyjątkowo ważna.
- Czyli mam
stopień eksponatu muzealnego? – spytałam zirytowana. - Super, tylko, że ja mam
17 lat, nie tysiąc jak co poniektórzy. Dzięki waszemu szklanemu kloszowi nigdy
nie będę mogła skorzystać z życia tak jak bym chciała!
Gdyby nie
lekcje u Dominiqua w pomieszczeniu zaroiłoby się pewnie od płomieni. Jednak
dzięki tym dwóm godzinom codziennego treningu zaczęłam nad sobą panować. Nie
jadałam też lunchów, przez ten czas uczyłam się jak odpowiednio wykorzystać
moją moc.
W pomieszczeniu
zaległa na krótką chwilę cisza. J westchnęła niczym zmęczona matka nad
nieznośnym dzieckiem, a Michael zaczął się śmiać. Pochylił się nade mną i zaczął
mi szeptać do ucha.
- Zobaczysz
Nat, że praca Poszukiwacza jest super. Wystarczy, że wytrzymasz ze mną rok, a
dostaniesz własny przydział, mieszkanie i fundusze niezbędne do wykonania wszystkich
zadań plus solidną pensję. To najlepsza praca, jaką można dostać.
Odsunęłam
się od niego i spojrzałam na niego z pogardą.
- Mam z tobą
wytrzymać rok?
- Tak,
zostałaś adeptem, a ja jestem twoim mistrzem – mrugnął do mnie. - Ale będę na
tyle wielkoduszny, że nie będziesz musiała do mnie mówić per Mistrzu.
-Dzięki, za
twą łaskę, o wielki mistrzu Michaelu – warknęłam przez zaciśnięte zęby. W końcu
dzień, który przełamuje moją rutynę, a ja zostaję skazana na tego idiotę na
rok. Zwróciłam się do J. – Możemy ruszać już na tą misję?
- Tak,
chciałabym tylko, żeby Michael jeszcze chwilę został. Poczekaj na niego przed Dowództwem.
- Z wielką
chęcią – sarknęłam.
Wyszłam z gabinetu
J. Miałam już ruszyć na zewnątrz, ale usłyszałam skrawek ich rozmowy przez
niedomknięte drzwi. Rozejrzałam się wokół. O dziwo, w pobliżu nikogo nie było.
Przystanęłam obok i wsłuchałam się w rozmowę.
- … mówią,
że już nie jest tak agresywna. – powiedział rzeczowym tonem Michael.
- Wiem,
jednak martwi mnie jaką rolę odegrał w tym Dominique – stwierdziła Joanna. –
Zajęcia bardzo jej pomogły, jednak moi ludzie donieśli mi, że powiedział jej o tym. Wiesz co się stanie jeżeli się
zagłębi w poszukiwanie prawdy.
- Wszystko
wyjdzie na jaw– usłyszałam szmer jakby Michael zmieniał pozycję na kanapie. –
Obawiam się tego w równym stopniu co ty.
- To nie może wyjść na światło dzienne –
powiedziała, uderzając płaską ręką w biurko. – Wszystko legnie w gruzach, nie
będzie żadnej możliwości odtworzenia naszego utopijnego świata.
Usłyszałam
szelest, a potem klapnięcie, jakby ktoś rozwijał rolkę materiału.
- Dozorcy
dostarczyli mi ostatnio te zdjęcia – mruknęła J. – Pokazują one, co się dzieje
w mózgu po kilku miesiącach od wszczepienia. Jest już w fazie wnikania do
wnętrza, niedługo będzie mógł swobodnie kierować ich ciałami.
- I
powstanie to, o czym zawsze marzyłaś z Theodorem, tak?
- A czy ty
albo którykolwiek inny z naszych pobratymców o tym nie marzył? Dzięki temu, w końcu
wygramy wojnę. W końcu będziemy mogli wrócić na Rubeze w świetle chwały, bez
najmniejszych strat. Musisz jej pilnować za wszelką cenę, jeżeli cokolwiek jej
się stanie nasze badania pójdą się pieprzyć. To twoja ostatnia szansa, żeby się
zrehabilitować.
Twardość w
głosie Joanny była mi obca, zwykle była miłą i pogodną osobą. Zrozumiałam, że
za chwilę Michael wyjdzie z pomieszczenia, więc szybko ewakuowałam się z
Dowództwa. Przebiegłam między stanowiskami, przez co zasłużyłam na kilka
zdziwionych spojrzeń.
Dotarłam do
metalowych drzwi i przeleciałam przez nie jak najszybciej wpadając na…
- Jasmine! –
krzyknęłam.
Dziewczyna
odwróciła się do mnie posyłając zdziwiony uśmiech. Wyglądała tak jak zwykle,
jednak teraz wydawała się być bardziej zamyślona niż zwykle.
- Hej, Nat.
Co robiłaś w Dowództwie?
- Dali mi
jakąś „pracę”, przez co na rok jestem skazana na Michaela – powiedziałąm drapiąc
się po karku. – Mam zostać Poszukiwaczem. Miło, że zapytali mnie o zdanie.
Jas patrzyła
się na mnie oczami wielkimi jak spodki od herbaty. Przez ich operację „Nuda”
prawienie rozmawiałyśmy. Czasami wymieniłyśmy tylko kilka grzecznościowych
zwrotów i rozchodziłyśmy się każda w swoim kierunku.
- Zostaniesz…
Poszukiwaczem? – zapytała dławiąc się. – Wow, gratuluję. To chyba najlepsza
praca jaką można dostać.
- Szkoda
tylko, że nie mogę robić tego, na co mam ochotę – westchnęłam. – Czy tylko mnie
to denerwuje, że cała nasza przyszłość jest z góry zadecydowana przez ludzi
nami rządzących?
Jasmin
potrząsnęła głową, a jej zdziwienie zniknęło. Teraz przypominała mi z twarzy wyzutą
z jakichkolwiek uczuć marionetkę. Jejngłos, również bez jakichkolwiek emocji,
stał się wręcz upiorny.
- To
wszystko dla większego dobra, Nat. Musimy się z tym pogodzić i spełniać rozkazy
dowództwa. Bez tego nasz świat legnie w gruzach i pogrąży się w chaosie.
Jej słowa
zaparły mi dech w piersiach. Wszystko co powiedziała brzmiało tak samo jak to,
co powiedziała J. Co raz mniej podobał mi się ten ośrodek.
- Okej… -
powiedziałam przeciągle. – Muszę już iść się przygotować na misję. Spotkamy się
niedługo. Pa!
- Pa,
Natalie – ciągle nie otrząsnęła się z tego dziwnego transu. – Do zobaczenia.
Ruszyłam na najbliższą
ścianę, żeby przenieść się do swojego pokoju i spakować kilka rzeczy na ten
wyjazd. Musiałam też przetrawić, wszystko, czego się dzisiaj dowiedziałam. W
momencie kiedy zaczęłam biec drzwi się otworzyły i pojawił się w nich Michael.
Nie miałam już ochoty z nim gadać, najwyżej skontaktuje się ze mną przez
tablet.
Spojrzałam
po raz ostatni przez ramię i zobaczyłam jak Michael bierze Jas w ramiona.
Odwróciłam szybko wzrok, ale wiedziałam co miało stać się za chwilę.
***
Trafiłam do
swojego pokoju, porządek w środku był wręcz nie do zniesienia. Musiałam coś
rozwalić. Wszystkie te rewelacje, informacje, to wszystko co dzisiaj przeżyłam
nawarstwiły się w moim wnętrzu. Czułam, jak złość zaczyna narastać.
Sięgnęłam po
najbliższy przedmiot, który okazał się ceramicznym, kwadratowym wazonem. Nigdy
nie lubiłam kwiatów. Rzuciłam go na ścianę i krzyknęłam ile miałam sił w
płucach.
- Mam tego
dosyć! – wzięłam kolejny przedmiot, który okazał się szklaną karafkę.
Rozłupałam go na pół, a woda, która była w środku rozprysła się na podłodze. Sięgnęłam
jeszcze po jeden przedmiot, który był szklanką do łyski. Zacisnęłam pięść, a
szklanka połamała się jak skorupka na jajku.
Nie wiedziałam
na co jestem zła. Po prostu byłam wkurzona. Na wszystko. Miałam dosyć tych
wszystkich decyzji podjętych bez mojej wiedzy, miałam dosyć uwięzienia, miałam
dosyć idiotycznych nauczycieli, którzy nie umieli zachęcić ucznia do nauki.
Nagle moja
kieszeń zawibrowała. Wyjęłam złożony tablet i przeczytałam wiadomość, którą
dostałam. Nie byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam, że jest od Michaela.
„Jedziemy do
Chicago.”
„Pierwsza
dobra wiadomość tego dnia” odpisałam. Rzuciłam tabletem o ścianę, jednak ten
się nie zepsuł. Zobaczyłam tylko odpowiedź Michaela.
„I nie
ostatnia.”
Uhu :D Dla mnie rozdzialik :D Świetnie jak zawsze ! :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! :*
OdpowiedzUsuńCałe święta zastanawiałam się kiedy pojawi się nowy rozdział. Nareszcie jest i to w świetnej formie *.* Proszę, nie każ mi czekać długo na 12 rozdział ;(
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, coś się ruszyło. :) Mam jedynie wrażenie, że nieco krótszy od poprzednich, ale więcej się w nim działo; otworzyłaś drzwi do kolejnych, ciekawszych akcji.
OdpowiedzUsuńChyba też trochę ewoluowałaś (wplatasz fajne porównania), aczkolwiek znalazły się literówki i może ze dwa powtórzenia (jedno mnie szczególnie raziło), jednak w dużej mierze może to być wynikiem pisania "non-stop". Przeczytaj rozdział za jakiś czas, to znajdziesz błędy. Mimo to, widać spory postęp. Warto czekać na kolejne rozdziały, nawet jeśli trochę czasu zajmuje Ci ich ich napisanie. :D
Btw, te endingi i openingi z drugiej części Ao są super. Nawet mam je na telefonie XD
OdpowiedzUsuńNie Ty jedyna, strasznie mi pomogły przy pisaniu. :3
UsuńW końcu... :D mam nadzieję, że wkrótce pojawi się kolejny ;)
OdpowiedzUsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego. Dodaj chociaż połowę rozdziału albo mały spoiler ;)
OdpowiedzUsuń