niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 11

Prezent świąteczny dla Asi, który nie dorówna temu, który dostałam od niej. :D Plan na ten rozdział miałam już dawno, gorzej było z wykonaniem. Jako, że wkręciłam się w Ao no Exorcist posłuchajcie sobie openingów i endingów z tego anime (zakończenie było chujowe).












- Komunizm pojawił się w Europie w XIX wieku, wtedy jednak był znany pod nazwą socjalizmu utopijnego. Stworzyli go Karol Marks i Fryderyk Engels. Jako pierwsze państwo, które przyjęło ten skrajnie lewicowy system społeczno-ekonomiczny była Rosja. – Profesor Neutrus poprawił okulary ześlizgujące się mu z nosa. Szczerze, dziwiłam się jak takie małe okularki mieszczą się na jego kartoflowatym nosie. Był chodzącą kopią Świętego Mikołaja z reklam Coca Coli, jednak dużo grubszy, a czerwień na jego ubraniach była zastąpiona bielą i złotem. Czasami wyobrażałam sobie jak się turla zrzucany z Empire State Building prosto do zatoki. Jednak nawet to już robiło się nudne.
Od dwóch miesięcy mieszkałam w Ośrodku. Od pierwszego dnia nauki nie sprawiałam żadnych „problemów wychowawczych”, wkurzanie nauczycieli stało się uciążliwe, a rozmowy z kolegami z klasy były nurzące. Nie miałam na nic ochotę, mimo, że mieliśmy już maj, a wiosna była w pełnym rozkwicie.
- Głównymi zasadami komunizmu są równość wszystkich obywateli i brak jakiejkolwiek własności prywatnej. Podziały były uważane za przyczynę wszystkich konfliktów, dlatego ważnymi ideami dla tego systemu są ateizm i internacjonalizm – Neutrus wyjął wielką chustkę w złote wzory i głośno wydmuchał nos. Nie chciało mi się nawet z tego śmiać. – Według obliczeń przez ten system i jego władze zginęło 100 milionów ludzi.
Przeszedł po sali, a na ekranie zmienił się slajd i pokazywał mapę polityczną Ziemi. Profesor jeszcze raz wydmuchał tubalnie nos i schował chustę do kieszeni w wielkiej marynarce.
- Teraz waszym zadaniem będzie nazwać państwa, w których ciągle trwa komunizm – poprawił okulary i rozejrzał się po klasie. Spośród trzynastu osób, które chodziły ze mną na Techniki Przywódcze wzrok profesora utkwił we mnie. – Panno Glimer, proszę wymienić i wskazać na mapie współczesne państwa komunistyczne.
Wstałam i sięgnęłam po tablet, na którym również pojawiła się mapa Ziemi. Szybko wybrałam pięć państw komunistycznych na moim tablecie: Kubę, Chiny, Laos, Koreę Północną i Wietnam.
- Dobrze, proszę teraz podać pięć planet, na których również możemy zaobserwować podobne systemy polityczne – nasunął na nos okulary i pociągnął obficie nosem. Mimowolnie skrzywiłam nos i zwróciłam wzrok na tablet. Miałam na nim wypisane wszystkie planety Drogi Gwiezdnej. Wybrałam te, które znajdują się w ramieniu Krzyża i ramieniu Zewnętrznym.
- Są to Eros, Gitalimas, Prymno, Anhita i... – Nagle w mojej głowie pojawiła się kompletna pustka. Nie mogłam sobie przypomnieć piątej planety. Cisza w Sali nie pomagła mi w koncentracji, a wiedziałam, że Neutrus nie da mi spokoju póki nie powiem poprawnej odpowiedzi.
- Czekamy, panno Glimer – powiedział profesor znów pociągając nosem. Zaczęłam podejrzewać, że cały jest wypełniony śluzem, który wysmarkiwał w te chusteczki. Starałam się wpaść na jakiś pomysł, znałam te planety, ale nie wiedziałam jak…
Nagle drzwi klasy otworzyły się i do klasy wparował Michael. Był ubrany w swój mundur, a włosy ulizał w ten okropny sposób jakby wylizał go gigantyczny bokser.
Ekstra, tylko jego mi tutaj brakowało.
- Przepraszam, profesorze Neutrus – powiedział pełnym szarmanci głosem co w ogóle mi do niego nie pasowało. – Dowództwo rozkazało, abym sprowadził uczennicę Nathalie Glimer do Przewodniczącej.
- Dobrze, tylko szybko – powiedział po chwili zszokowany Neutrus. Zrozumiałam, że moja egzekucja została odłożona. Szybko zbiegłam po stopniach i dołączyłam do Michaela, który ciągle utrzymywał na twarzy poważną minę. Już miałam wyjść za drzwi, kiedy profesor zagrodził mi ręką wyjście. – Nie myśl, Glimer, że mi się wywinęłaś. Następnym razem mi się nie wywiniesz.
- Oczywiście, panie profesorze – powiedziałam znudzona.- Co tylko pan uważa.
Zabrał rękę i w końcu wyszłam na korytarz w towarzystwie Michaela. Roztrzepał trochę włosy przez co nie wyglądał już jak zabawka dla psów, a na jego ustach pojawił się kpiarski uśmiech. Ruszyliśmy powoli korytarzem ku wielkiej kulistej hali.
- Zmieniłaś się, Nat – powiedział puszczając do mnie oczko. Przewróciłam oczami i dałam mu lekką sójkę w bok. Zatoczył się kilka kroków i zaczął się śmiać.
- Jednak ty nie zmieniłeś się ani trochę – powiedziałam zmęczona. – Ten wasz Ośrodek jest cholernie nudny, nie chce mi się absolutnie nic robić.
- Nie masz wyobraźni? – zapytał z przekąsem.
- Straciłam ją w drugim tygodniu. Czuję się tutaj jak w jakimś cholernym psychiatryku, gdzie łopatą na chama wsadzają ci wiedzą do głowy.
Chwilę na mnie popatrzył i ruszył na przeciwną ścianę. Ruszyłam zaraz za nim. Przed przejściem na drugą stronę usłyszałam cichy szept.
- Teraz czeka cię rozrywka.
***
- Witaj, Nat – powiedziała rozpromieniona J. Szybko złapała mnie w objęcia zsuwając swoją opaskę. – Dawno Cię nie widziałam, chyba stałaś się nową osobą, co nie?
- Tak, zanudzonym na śmierć mopsem bez aspiracji – mruknęłam, kiedy nie zostałam prawie uduszona tym niedźwiedzim uściskiem.
- Oj, nie przesadzaj – powiedziała zdawkowym tonem puszczając mnie. Poprawiła opaskę i przywołała kilku swoich podkomendnych wydając im rozkazy. Jeden podał jej coś, co przypominało tubę do przechowywania prac. Odwróciła się potem do swoich pracowników. – Możecie już iść.
Sługusy odeszli, a J ruchem wskazała nam, gdzie mamy iść. Ruszyliśmy ku jej gabinetowi, tak jak ostatnio. Jednak tym razem ściany ze szkła były z błyszczącego, jasnego metalu. Gestem zaprosiła mnie i Michela. Spojrzałam na chłopaka, jednak ten nie tracił pewności. Przeszłam przez drzwi i usiadłam na kanapie.
- Michael, wiesz, po co was tu sprowadziłam – powiedziała poważnym tonem J. – Mamy nową Zagubioną.
W pokoju nagle zrobiło się ciemno, a na ścianie naprzeciwko nas pojawił się obraz niczym z projektora. Na ścianie pojawiło się zdjęcie siedmioletniej dziewczynki, szczerzącej się do aparatu. Miała krótkie blond włosy i była ubrana w białą sukienkę.
- To Annie Myslovitz, na zdjęciu jeszcze w Norwegii. Teraz ma 24 lata i mieszka w Stanach, jednak od jej przylotu pięć lat temu jej ślad nam zniknął. Wiemy, że ukrywa się przed nami, jednak jej przysposobieni rodzice nie powiedzieli jej nic na temat sharinem. Dzisiaj wieczorem wyruszycie na jej poszukiwanie, dostaniecie odpowiedni sprzęt i fundusze. – J spojrzała przeciągle na Michaela. Chłopak pochwycił jej spojrzenie. – Tak jak widziałam wcześniej, nic jej nie powiedziałeś.
- Halo, jestem tutaj – warknęłam. – Wytłumaczy mi ktoś o co tu chodzi?
- Michael jakiś czas temu wytłumaczył ci, czym się zajmuje – powiedziała J podchodząc do swojego biurka. – Trybunał podjął decyzję, że również zostaniesz Poszukiwaczem. Wiem, że może ci się to nie spodobać, jednak nie można już tego zmienić. Decyzja zapadła, tylko w tym zawodzie wykorzystasz swoje predyspozycje w odpowiednim stopniu bez zagrożenia dla twojego życia. Musisz zrozumieć, że jesteś dla nas wyjątkowo ważna.
- Czyli mam stopień eksponatu muzealnego? – spytałam zirytowana. - Super, tylko, że ja mam 17 lat, nie tysiąc jak co poniektórzy. Dzięki waszemu szklanemu kloszowi nigdy nie będę mogła skorzystać z życia tak jak bym chciała!
Gdyby nie lekcje u Dominiqua w pomieszczeniu zaroiłoby się pewnie od płomieni. Jednak dzięki tym dwóm godzinom codziennego treningu zaczęłam nad sobą panować. Nie jadałam też lunchów, przez ten czas uczyłam się jak odpowiednio wykorzystać moją moc.
W pomieszczeniu zaległa na krótką chwilę cisza. J westchnęła niczym zmęczona matka nad nieznośnym dzieckiem, a Michael zaczął się śmiać. Pochylił się nade mną i zaczął mi szeptać do ucha.
- Zobaczysz Nat, że praca Poszukiwacza jest super. Wystarczy, że wytrzymasz ze mną rok, a dostaniesz własny przydział, mieszkanie i fundusze niezbędne do wykonania wszystkich zadań plus solidną pensję. To najlepsza praca, jaką można dostać.
Odsunęłam się od niego i spojrzałam na niego z pogardą.
- Mam z tobą wytrzymać rok?
- Tak, zostałaś adeptem, a ja jestem twoim mistrzem – mrugnął do mnie. - Ale będę na tyle wielkoduszny, że nie będziesz musiała do mnie mówić per Mistrzu.
-Dzięki, za twą łaskę, o wielki mistrzu Michaelu – warknęłam przez zaciśnięte zęby. W końcu dzień, który przełamuje moją rutynę, a ja zostaję skazana na tego idiotę na rok. Zwróciłam się do J. – Możemy ruszać już na tą misję?
- Tak, chciałabym tylko, żeby Michael jeszcze chwilę został. Poczekaj na niego przed Dowództwem.
- Z wielką chęcią – sarknęłam.
Wyszłam z gabinetu J. Miałam już ruszyć na zewnątrz, ale usłyszałam skrawek ich rozmowy przez niedomknięte drzwi. Rozejrzałam się wokół. O dziwo, w pobliżu nikogo nie było. Przystanęłam obok i wsłuchałam się w rozmowę.
- … mówią, że już nie jest tak agresywna. – powiedział rzeczowym tonem Michael.
- Wiem, jednak martwi mnie jaką rolę odegrał w tym Dominique – stwierdziła Joanna. – Zajęcia bardzo jej pomogły, jednak moi ludzie donieśli mi, że powiedział jej o tym. Wiesz co się stanie jeżeli się zagłębi w poszukiwanie prawdy.
- Wszystko wyjdzie na jaw– usłyszałam szmer jakby Michael zmieniał pozycję na kanapie. – Obawiam się tego w równym stopniu co ty.
- To nie może wyjść na światło dzienne – powiedziała, uderzając płaską ręką w biurko. – Wszystko legnie w gruzach, nie będzie żadnej możliwości odtworzenia naszego utopijnego świata.
Usłyszałam szelest, a potem klapnięcie, jakby ktoś rozwijał rolkę materiału.
- Dozorcy dostarczyli mi ostatnio te zdjęcia – mruknęła J. – Pokazują one, co się dzieje w mózgu po kilku miesiącach od wszczepienia. Jest już w fazie wnikania do wnętrza, niedługo będzie mógł swobodnie kierować ich ciałami.
- I powstanie to, o czym zawsze marzyłaś z Theodorem, tak?
- A czy ty albo którykolwiek inny z naszych pobratymców o tym nie marzył? Dzięki temu, w końcu wygramy wojnę. W końcu będziemy mogli wrócić na Rubeze w świetle chwały, bez najmniejszych strat. Musisz jej pilnować za wszelką cenę, jeżeli cokolwiek jej się stanie nasze badania pójdą się pieprzyć. To twoja ostatnia szansa, żeby się zrehabilitować.
Twardość w głosie Joanny była mi obca, zwykle była miłą i pogodną osobą. Zrozumiałam, że za chwilę Michael wyjdzie z pomieszczenia, więc szybko ewakuowałam się z Dowództwa. Przebiegłam między stanowiskami, przez co zasłużyłam na kilka zdziwionych spojrzeń.
Dotarłam do metalowych drzwi i przeleciałam przez nie jak najszybciej wpadając na…
- Jasmine! – krzyknęłam.
Dziewczyna odwróciła się do mnie posyłając zdziwiony uśmiech. Wyglądała tak jak zwykle, jednak teraz wydawała się być bardziej zamyślona niż zwykle.
- Hej, Nat. Co robiłaś w Dowództwie?
- Dali mi jakąś „pracę”, przez co na rok jestem skazana na Michaela – powiedziałąm drapiąc się po karku. – Mam zostać Poszukiwaczem. Miło, że zapytali mnie o zdanie.
Jas patrzyła się na mnie oczami wielkimi jak spodki od herbaty. Przez ich operację „Nuda” prawienie rozmawiałyśmy. Czasami wymieniłyśmy tylko kilka grzecznościowych zwrotów i rozchodziłyśmy się każda w swoim kierunku.
- Zostaniesz… Poszukiwaczem? – zapytała dławiąc się. – Wow, gratuluję. To chyba najlepsza praca jaką można dostać.
- Szkoda tylko, że nie mogę robić tego, na co mam ochotę – westchnęłam. – Czy tylko mnie to denerwuje, że cała nasza przyszłość jest z góry zadecydowana przez ludzi nami rządzących?
Jasmin potrząsnęła głową, a jej zdziwienie zniknęło. Teraz przypominała mi z twarzy wyzutą z jakichkolwiek uczuć marionetkę. Jejngłos, również bez jakichkolwiek emocji, stał się wręcz upiorny.
- To wszystko dla większego dobra, Nat. Musimy się z tym pogodzić i spełniać rozkazy dowództwa. Bez tego nasz świat legnie w gruzach i pogrąży się w chaosie.
Jej słowa zaparły mi dech w piersiach. Wszystko co powiedziała brzmiało tak samo jak to, co powiedziała J. Co raz mniej podobał mi się ten ośrodek.
- Okej… - powiedziałam przeciągle. – Muszę już iść się przygotować na misję. Spotkamy się niedługo. Pa!
- Pa, Natalie – ciągle nie otrząsnęła się z tego dziwnego transu. – Do zobaczenia.
Ruszyłam na najbliższą ścianę, żeby przenieść się do swojego pokoju i spakować kilka rzeczy na ten wyjazd. Musiałam też przetrawić, wszystko, czego się dzisiaj dowiedziałam. W momencie kiedy zaczęłam biec drzwi się otworzyły i pojawił się w nich Michael. Nie miałam już ochoty z nim gadać, najwyżej skontaktuje się ze mną przez tablet.
Spojrzałam po raz ostatni przez ramię i zobaczyłam jak Michael bierze Jas w ramiona. Odwróciłam szybko wzrok, ale wiedziałam co miało stać się za chwilę.
***
Trafiłam do swojego pokoju, porządek w środku był wręcz nie do zniesienia. Musiałam coś rozwalić. Wszystkie te rewelacje, informacje, to wszystko co dzisiaj przeżyłam nawarstwiły się w moim wnętrzu. Czułam, jak złość zaczyna narastać.
Sięgnęłam po najbliższy przedmiot, który okazał się ceramicznym, kwadratowym wazonem. Nigdy nie lubiłam kwiatów. Rzuciłam go na ścianę i krzyknęłam ile miałam sił w płucach.
- Mam tego dosyć! – wzięłam kolejny przedmiot, który okazał się szklaną karafkę. Rozłupałam go na pół, a woda, która była w środku rozprysła się na podłodze. Sięgnęłam jeszcze po jeden przedmiot, który był szklanką do łyski. Zacisnęłam pięść, a szklanka połamała się jak skorupka na jajku.
Nie wiedziałam na co jestem zła. Po prostu byłam wkurzona. Na wszystko. Miałam dosyć tych wszystkich decyzji podjętych bez mojej wiedzy, miałam dosyć uwięzienia, miałam dosyć idiotycznych nauczycieli, którzy nie umieli zachęcić ucznia do nauki.
Nagle moja kieszeń zawibrowała. Wyjęłam złożony tablet i przeczytałam wiadomość, którą dostałam. Nie byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam, że jest od Michaela.
„Jedziemy do Chicago.”
„Pierwsza dobra wiadomość tego dnia” odpisałam. Rzuciłam tabletem o ścianę, jednak ten się nie zepsuł. Zobaczyłam tylko odpowiedź Michaela.
„I nie ostatnia.”

8 komentarzy:

  1. Uhu :D Dla mnie rozdzialik :D Świetnie jak zawsze ! :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe święta zastanawiałam się kiedy pojawi się nowy rozdział. Nareszcie jest i to w świetnej formie *.* Proszę, nie każ mi czekać długo na 12 rozdział ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, coś się ruszyło. :) Mam jedynie wrażenie, że nieco krótszy od poprzednich, ale więcej się w nim działo; otworzyłaś drzwi do kolejnych, ciekawszych akcji.
    Chyba też trochę ewoluowałaś (wplatasz fajne porównania), aczkolwiek znalazły się literówki i może ze dwa powtórzenia (jedno mnie szczególnie raziło), jednak w dużej mierze może to być wynikiem pisania "non-stop". Przeczytaj rozdział za jakiś czas, to znajdziesz błędy. Mimo to, widać spory postęp. Warto czekać na kolejne rozdziały, nawet jeśli trochę czasu zajmuje Ci ich ich napisanie. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Btw, te endingi i openingi z drugiej części Ao są super. Nawet mam je na telefonie XD

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu... :D mam nadzieję, że wkrótce pojawi się kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać kolejnego. Dodaj chociaż połowę rozdziału albo mały spoiler ;)

    OdpowiedzUsuń